DNI 13, OKOŁO 420 KM
Tegoroczny wyjazd upłynął pod znakiem napraw samochodowych i wieczornych nawałnic. Trasę zaplanowaliśmy w oparciu o nasze możliwości – z przyczepką transportową i sześciolatkiem, który potrafi już przejechać coś samodzielnie, ale wciąż tęskni za holem. Jednym słowem – miało być płasko. I choć
z powodu pogody nie udało się zrealizować rozszerzonej wersji trasy o Jezioro Czterech Kantonów
w Szwajcarii, i tak jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Zamiast Szwajcarii, na zakończenie wybraliśmy postój na Morawach i piękną trasę w Parku Palava, a w drodze powrotnej – jedną z tras tegorocznego RowerON-u: Trasę Landecką, ze startem i metą w Chałupkach.
Dzień 1 19.07.2025 sobota
okolice Lindau
około 35 km
Nieplanowany dzień na Campingu Park Lindau – konsekwencja „dnia zero”, czyli podróży. A właściwie nie samej podróży, tylko prawie pięciu godzin spędzonych w warsztacie samochodowym w austriackim Wels… W efekcie sobotę spędziliśmy pedałując na trasie Panorama-Radrunde – widokowej pętli w okolicach Lindau. Z tej trasy zapamiętamy: widoki z kapliczki Antoniuskapelle, latające nad Jeziorem Bodeńskim sterowce, port w Lindau oraz … nieoczekiwane podjazdy. Wieczorem zaczęło padać...
Dzień 2 20.07.2025 niedziela
Camping Park Lindau - Campingplatz Haltnau Meersburg am Bodensee
około 50 km
Ruszamy na właściwą trasę, pierwszy postój zaplanowany w Friedrichshafen - Muzeum Zeppelinów (sterowców). Do widoków latających pojazdów zdążyliśmy się już przyzwyczaić, wypada zapoznać się więc z ich historią. Muzeum warte polecenia! Miasto w którym się znajduje, symbolizowało wszystko od czego próbujemy uciec w wakacyjny czas - tłumy turystów, głośno, hałaśliwie. Po przekroczeniu bramy Campingu w Haltnau - jeden , wspólny komentarz "camping w naszym stylu". Mały, cichy z przepiękną górującą nad nim winnicą. Do naszej dyspozycji - byliśmy jedyni z namiotem - wiata, a w niej darmowe piłkarzyki. Niedaleko - campingowa, mała, kamienista plaża... Planowany jednodniowy postój zamienił się w dwudniowy. Powód - nocna nawałnica...
 |
Widok z plaży na campingu w Lindau |
 |
Muzeum sterowców |
 |
Camping w Haltnau |
Dzień 3 21.07.2025 poniedziałek
Meersburg
"Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło" jak mówi stare porzekadło. Zostaliśmy więc drugi dzień w Haltnau i dzięki temu, bez rowerów, zwiedziliśmy przepiękny zamek w Meersburgu oraz skorzystaliśmy z tutejszych term. Wcześniej objedliśmy się jeżynami i pospacerowaliśmy po okolicy. Jednym słowem - udany dzień!
 |
Campingowa plaża |
No i teraz już w Meersburgu:
 |
Makieta zamku |
 |
Widok z zamku |
Dzień 4 22.07.2025 wtorek
Campingplatz Haltnau Meersburg am Bodensee - Camping Sandseele (Reichenau)
około 60 km
Trasa GPX
Kolejne dwa dni zapowiadają się pogodnie. Dzisiaj bez zwiedzania ruszamy na wyspę Reinchau, która to od 2000 roku znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Od lądu dzieli je 2 km grobla i dzisiaj będzie stanowiła prawie końcowy odcinek trasy. Ostatni fragment prowadzi przez labirynt szklarni - tylu jeszcze nie widzieliśmy! Dzisiaj towarzyszyło nam słońce, ale i wiatr i to nie wiadomo czemu, ale ten prosto w twarz. Nastąpiła wymiana przyczepek, okazuje się, że z Tomka poruszam się szybciej.
Camping okazał się również miejscem dedykowanym windsurferom. Przy taki wietrze, nic dziwnego!
Wyspa Mainau
około 35 km
Dzisiaj jasny cel - wyspa Mainau i Konstancja. Zrealizowaliśmy tylko jego pierwsza część, na szczęście Konstancja wciąż w planach, na kolejne dni. Bilety na wyspę warto kupić online. Na samym początku plac zabaw dla dzieci, dokładnie taki jak w opisie: jedyny w swoim rodzaju. Nie będę się rozpisywać o pięknie kwiatowych kompozycji, liczba inspiracji nieoceniona. Odwiedziny w Motylarni także okazały się niezapomnianym doświadczeniem, motyle dosłownie na wyciągnięcie ręki: jedzące, odpoczywające i unoszące się w powietrzu. Wieczorem Michaś skorzystał z kąpieli w jeziorze - idealne zakończenie dnia. |
Poranek na campingu |
Dzień 6 24.07.2025 czwartek
Camping Sandseele (Reichenau) - Camping Huttenberg
około 55 km
Ten dzień zaczął się deszczowo i tak też się skończył. Na szczęście na trasie obyło się bez zakładania kurtek. Z campingu wyruszyliśmy bardzo późno - lało jak z cebra. Na szczęście byliśmy już spakowani i gotowi do drogi, więc ten czas wykorzystaliśmy na śniadanko i wizytę w campingowej knajpce. Dzisiejszy odcinek odbiega od jeziora i kieruje się w stronę Renu. Końcówka trasy to przypomnienie walki z górkami sprzed dwóch lat - 19% podjazd nas pokonał. Po kolejnym podjeździe , przekraczamy Ren w Stein at Rhein czyli jesteśmy już po szwajcarskiej stronie. Camping jawi się przed oczami... tylko czemu na takiej górze? I dlaczego znowu zaczyna padać? W końcu zdobywamy wzgórze. Wieczorem zachwycamy się widokami, które roztaczają się z naszego namiotu. Piękne miejsce. Już wiemy, że nie zobaczymy pobliskiej atrakcji - wodospadów... ale jeszcze nie wiemy , że spędzimy tu bardzo miły, kolejny dzień.
 |
Na wyspie Reichenau |
 |
Wyjazd z wyspy |
 |
Camping Huttenberg |
Dzień 7 25.07.2025 piątek
Camping Huttenberg
Warunki na campingu okazały się bardzo dobre, dla nas w zupełności wystarczające atrakcje - basenik, plac zabaw, piłkarzyki ... no i ten widok. Dzień minął niespiesznie, w totalnym lenistwie, z odwiedzinami w Croopie i listą przebojów 357. Na Campingu w Huttenbergu z głośników sączy się relaksacyjna muzyka... Ten Camping to taki Hupkać (przyp, camping, który był dla nas odkryciem w ubiegłym roku) tego sezonu!
 |
Podjazd pod camping |
Dzień 8 26.07.2025 sobota
Camping Huttenberg - Camping w Uttwil
około 50 km
Dzisiaj kilometry mijają szybko , Michaś ochoczo sam pedałuje (dzień odpoczynku zrobił swoje) i wszystko co dobre kończy się w Konstancji, gdzie prawie dwie godziny przeczekujemy nawałnicę. Konstancja nas nie polubiła - nie zwiedziliśmy jej od strony Mainau i nie zwiedziliśmy jej teraz. Na szczęście udało się przeczekać część tego oberwania chmury w piekarni, tuż obok. Potem już tylko zostały kwestie zakupowe po niemieckiej stronie, co równało się wizycie w tutejszym centrum handlowym - koszmar rodem z Friedrichshafen. Naprawdę wiemy, od czego uciekamy. Namiot rozbijamy na szczęście nie w deszczu, nad samym prawie jeziorem. Nie docenimy tej miejscówki, głównie z powodu pogody, ale po Haltnau to drugi tak spokojny camping. Miał też ogromny plus: salę z książkami, grami i czasopismami (Michasiowy raj), a do tego kuchnię i miejsce do spożywania posiłków, czyli wszystko co potrzebne do szczęścia przemokniętym turystom. Kolejna deszczowa noc...
 |
Pod piekarnią w Konstancji |
 |
Świetlica w Uttwil |
Dzień 9 27.07.2025 niedziela
Camping w Uttwil - Camping Park Lindau
około 55 km
Poranek bez deszczu, przez chwilę przemknęła nam myśl, żeby tu zostać. Jednak nie - ruszamy do Lindau! Wcześniej jednak maksymalnie wykorzystujemy okno pogodowe - niektórzy nawet odważyli się wejść do wody. Pogoda długo dopisuje, ale w końcu prognozy się sprawdzają i , jak w latach poprzednich, organizujemy sobie piknik pod rowerową wiatą, z kawką - a jakże (nie ma to jak niezależność gazowa)! Tym samym przeczekujemy ulewę. Obok wiaty ogromny plac zabaw - żaglowiec. Kolejna przerwa czekała nas już nad deltą Renu. Ale to nie koniec. Byliśmy już po austriackiej stronie, w Bregencji, gdy chcąc dotrzymać obietnicy lodów, zatrzymujemy się na kilka minut... I właśnie te kilka minut sprawia, że 3 km przed campingiem czeka nas trzeci postój tego dnia. Dojeżdżamy zmoknięci, ale na szczęście na znany nam camping. Bez zameldowania (pora już późna) spędzamy czas w świetlicy, czekając aż Tomek rozbije namiot pod dachem - deszcze leje bez opamiętania...












Za jedno możemy podziękować takiej, a nie innej pogodzie - przejechaliśmy tę naprawdę bardzo ładną cześć trasy nie w tłumie oszalałych niedzielnych turystów, pedałujących na elektrykach (przyp. nic nie mam przeciwko turystom a tym bardziej ich elektrykom) w pełnym słońcu, lecz - poza postojami- w całkiem dobrej dla rowerzystów pogodzie. Słoneczna niedziela w tej części jeziora Bodeńskiego musi być nieźle "zatłoczona".
Dzień 10 28.07.2025 poniedziałek
Tego dnia nie można było spędzić inaczej - cztery godziny w termach w Lindau, jedno wielkie wygrzewanko i odmaczanko z widokiem na jezioro Bodeńskie. Bardzo miło spędzony czas, a opady deszczu w części zewnętrznej podgrzewanego basenu wcale nam nie przeszkadzały. Po wizycie w termach, za pozwoleniem pogody, wybraliśmy się na pizzę i spacer po niezwiedzonej jeszcze wyspie. I znów było tuż, tuż do pełni szczęścia... gdyby nie ostatnie 200 m do campingu - tam dorwało nas to, co towarzyszy nam już od dwóch dni czyli deszcz.
Dzień 11 29.07.2025 wtorek
podróż na Morawy
W związku z niekorzystnymi warunkami pogodowymi (jakkolwiek dzisiejszy poranek w Lindau był słoneczny) postanowiliśmy w drodze powrotnej "wstąpić" jeszcze na nasze ukochane Morawy, a dokładniej na camping, na którym gościliśmy z dziećmi 10 lat temu. Nie obyło się jednak bez samochodowych perturbacji, czyli poszukiwania akumulatora (battery - to słowo na długo z nami zostanie).... W Strachotinie, na campingu Freestars zameldowaliśmy się o 23.00 co nie przeszkodziło właścicielowi sprzedać nam dwóch kufli czeskiego piwa. Jesteśmy w domu.
Dzień 12 30.07.2025 środa
Okolice Strachotina
około 40 km
Korzystając z pobytu w Strachotnie, wybraliśmy się na pętle wokół Obszaru Chronionego Krajobrazu Palava. Około 440 m przewyższenia, część trasy typowa dla roweru górskiego - wszystko warte przepięknych widoków. Morawy to jednak "nasz klimat", przy pięknej pogodzie można się tu poczuć niemal jak w Toskanii.
 |
Znany widok z campingu sprzed 10 lat... |
 |
... ale basenik odnowiony |
Dzień 13 31.07.2025 czwartek
podróż + RowerON Trasa Landecka
około 40 km
Korzystając z okazji, w drodze powrotnej, postanowiliśmy wreszcie rozpocząć tegoroczną przygodę z
RowerON. Jesteśmy fanami tej akcji, dzięki niej naprawdę możemy poznać okolice, a ponieważ " cudze chwalimy, swego nie znamy", to jest to najlepsza okazja, by tak właśnie nie było. Landek w Czechach to dla nas także miejsce sentymentalne, odwiedziliśmy je w czasie naszej podróży rowerowej w 2019 roku, nie wiedząc, że wozimy już ze sobą naszego trzeciego syna. Dojechawszy więc do Chałupek, przebraliśmy się w obowiązujący przez ostatnie dwa tygodnie dress code i ruszyliśmy na około 40 kilometrową trasę. Bardzo przyjemną, dzięki której już wiemy jak bezpiecznie dostać się na landeckie wzgórze... W drodze do domu lunął deszcz...



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz