Podlasie 2016



Pomysł na Podlasie pojawił się po wystawie w knurowskiej Sztukaterii, nie pamiętam tytułu i autora zdjęć, ale bezsprzecznie zapadły mi one w serce... W szczególności mieniące się w słońcu podlaskie cerkwie, tak ukochane widoki z wycieczek po Beskidzie Niskim. Potem jeszcze przyszła fascynacja Simoną Kossak i jej życiem w białowieskiej puszczy. To pierwsza wyprawa w składzie 2 + 1 ... odpoczynek od morawskich i bieszczadzkich podjazdów...

15.08.16  Wakacyjny wyjazd stanął pod znakiem zapytania, Maciek doznał bowiem uszczerbku na zdrowiu, na szczęście prześwietlenie wykluczyło złamanie palca u nogi i rowerem poruszanie okazało się możliwe. Wyruszyliśmy o 4tej rano, w okolicy południa dotarliśmy do Rezerwatów Żubrów, który to przy przyzwoitej pogodzie udało się zwiedzić.








Potem szybkie poszukiwanie miejsca obiadowego - trafiło na Sioło Budy. Dania regionalne, wszystko przepyszne - karkóweczka z haluszkami dla młodego, kiszka + solianka dla Tomka, dla mnie pierogi z jagodami.
 


Z pełnymi brzuchami udaliśmy się w poszukiwanie noclegu a tak naprawdę miejsca gdzie można by było zobaczyć olimpijskie zmagania naszych szczypiornistów. To drugie się nie udało, pierwsze z powodu katastrofalnego opadu deszczu zostało zastąpione agroturystyką - trafiliśmy chyba nieźle.



Białowieża

16.08.16 Planowaliśmy z przyczepką ok.50 km dziennie, ale zmiana jakości czyli rower bez obciążenia sprawiła, że szerokimi puszczańskimi traktami, bez żadnych podjazdów i zjazdów przepedałowaliśmy 80 km. Postój dłuższy (ciemne chmury nadchodziły) na obiad w barze Babuszka, niestety rozpoczęcie kolejnego etapu wycieczki zostało udaremnione przez okropne deszczysko. Marne drzewko stanowiło ochronę tylko przez chwilę. A więc kolejne 21 km szlakiem Green Velo pokrywającym się na tym odcinku z żółtym rowerowym pedałowaliśmy jednocześnie próbując suszyć rzeczy.





 


  Białowieża - Podcerkwy - Wiluki - Haknówka - Białowieża, 80 km/80 km

17.08.16 Na początek do Narewki przez Park Białowieski, a później niebieskim w stronę Michnówki. Drogowskaz Trześcianka 32 km pozbył nas złudzeń o odwiedzinach w Krainie Otwartych Okien ( plany odwiedzin niezbyt przemyślane). Stąd kierunek Jezioro Siemianowskie i potem przez Narewkę niebieskim na Budy skąd droga już nam znana. Dzisiejszą trasę zapamiętamy jako niekończące się asfaltowe lub leśne proste . Po powrocie sportowe emocje, te w środku nocy równoważne z awansem piłkarzy ręcznych do ćwierćfinału.










Białowieża - Narewka - Lewkowo - Siemianówka - Narewka - Budy - Białowieża 85 km/165 km

18.08.16 Rano nie budząc młodego trzeba było zobaczyć to czego będąc w Białowieży nie wypadało nie zobaczyć czyli leśniczówki Simony Kossak, stąd przedśniadaniowa 20tka. Niełatwo było znaleźć wejście na szlak, ale jak już się na nim znaleźliśmy to nie pozostało nic tylko pozazdrościć nordicwalkowiczom z okolic Białowieży...




O 11tej opuściliśmy pokój, odwiedziliśmy muzeum w Parku Pałacowym - naprawdę warto, cerkiew, szybki obiadek i już w drogę teoretycznie na kemping do Wasilkówa (koło Białegostoku). Po drodze rzut oka na Krainę Otwartych Okien - kolejne potwierdzenie, że z okien samochodu to nie to samo. W miejscowości Wasilków kemping powiedziałabym sprawiający wrażenie opustoszałego, stąd kilka telefonów i trafiło na nocleg we wsi Sawino. Nie będę wypowiadała się na temat tegoż przybytku, cieszę się , że szczęśliwie udało się nam tam spędzić dwie noce.








Nordic walking "Dziedzinka" 20 km/185 km

Białowieża - Sawino

Sawino

19.08.16 Dzisiaj ruszamy w stronę Narwiańskiego Parku Narodowego, początek ścieżką przy autostradzie, dzięki Green Velo mamy takie wynalazki znane np. z austriackich ścieżek. Postój w Kurowie, siedzibie Parku Narwiańskiego, dalej poszukiwanie sklepu w którym będzie można zakupić coś na śniadanie. "Sklep" w którym było nam dane się "zaopatrzyć" trudno naprawdę nazwać sklepem, a zakupy - zakupami. Na marginesie jeżeli ktoś zakłada, że na miejscowych trasach można liczyć na takie przybytki czy miejsca , w których można coś zjeść grubo się myli. Spacer z rowerami po kładce Waniewo - Śliwno, ciągnącej się na korytach rzeki Narwi ciekawy, tym bardziej, że pogoda dopisuje.









W Kruszewie dojeżdżamy do zerwanego mostu i podziwiamy nieoddaną jeszcze do użytku wieżę widokową. Potem prostą drogą do Choroszczy, gdzie można zwiedzać (przyjeżdżając tu o odpowiedniej porze) pałacyk Branickich. Ciepły posiłek udało nam się zjeść dopiero w restauracji przy autostradzie - do klimatu "spotkanie z przyrodą" daleko i to nie tylko za sprawą zapachu etyliny, we wspomnianej Choroszczy do zaproponowania tylko kebab. Zaliczamy nocne kibicowanie tym razem bez happy endu, Polacy przegrywają w dogrywce z Danią 1 bramką.

Sawino - Radule - Wiluki - Kurowo - Waniewo - Śliwno - Kruszewo - Choroszcz - Sawino
70 km/225 km

20.08.16 Około 7 km do Tykocina, gdzie rozpoczął się już "ruch w interesie" przed Dniami Miodu. Stragany z miodem we wszystkich możliwych postaciach, tatarskie i litewskie jedzonko, made by hand artystyczne wytwory - trudno nam było opuścić kramidła. Ruszyliśmy jednak zobaczyć będący własności prywatną zamek no i synagogę - niezwykle interesujące spotkanie z historią.






Dalsza droga w stronę Góry Strękowej, dzisiaj zamierzamy dojechać do Goniądza, gdzie planujemy przenocować (auto zostawiliśmy w Sawnie). Kolejny raz długo wyczekiwaliśmy na pojawienie się sklepu, nastąpiły problemy z nawodnieniem a pogoda dzisiaj dopisuje. Po drodze z Tykocina wieś Pentowo - europejska wieś bociania, może tylko nie najlepszy czas jej zwiedzania - bociany powoli żegnąją się z nami. Z Góry Strękowej do Goniądza 39 km "carskiej drogi", drogi pełnej tablic nawołujących do łośstrożnej jazdy, drogi prostej i asfaltowej, idealne miejsce do rozegrania maratonu, w którym nie byłoby konieczności wytracania prędkości na zakrętach (nie licząc może kilku podbiegów na zakończenie).





Od drogi odchodzi kilka ścieżek dydaktycznych, my wybraliśmy stanowczo nierowerową, stanowczo za bardzo zakrzaczoną, ścieżkę przez którą brnęliśmy ok.8 km. Pamiątki po pokonaniu tej trasy pozostały na długo na naszych nogach - owadzia rodzina najwyraźniej nie była zadowolona z naszej obecności.




Do Twierdzy Osowa postanowiliśmy się wybrać dnia następnego, czas już bowiem najwyższy na zakwaterowanie. Kolejne dziwne miejsce, nocleg w lekko rozlatującym się kempingu z widokiem na kapliczkę, przed - lub pozostałości kortu tenisowego oraz dom gospodarzy, który w przyszłości ma spełniać funkcję domu przyjęć. Kolejne poplątanie z pomieszaniem (podobne jak we wsi Sawino, a o którym nie wypadało mi wspominać) na czele z panią domu serwującą kartacze.

Sawino - Tykocin - Góra Strękowa - Goniądz   81 km/ 336 km

Goniądz

21.08.16 Po śniadanku skonsumowanym na ławeczce przed kempingiem ruszamy tym razem zielonym szlakiem do Tykocina. Po drodze zaplanowane zwiedzanie twierdzy, do której zauważony wczoraj skręt nie okazał się tym skrętem, a powrót do rzeczonej twierdzy bezsensowny bo w niedzielę jej teren nie jest dostępny zwiedzającym. Czwarty więc raz pokonujemy końcówkę "carskiej drogi", wjeżdżamy w las gdzie po piaszczystych drogach dojeżdżamy na mszę w wsi Trzcianne. Po mszy lody serwowane z dwóch kubłów, widok jakże sentymentalny.







Cały czas walcząc z wiatrem dobrnęliśmy do Tykocina, gdzie realizujemy ostatnie zakupy na kończącym się święcie miodu i spożywamy jedną z niezapomnianych obiadokolacji w restauracji Alumat - narwiańska zupa, babka ziemniaczana z gulaszem i pstrąg. Wróciliśmy do auta pozostawionego w Sawinie, zapakowaliśmy rowery i przemieściliśmy się do Supraśla, gdzie niezwykle entuzjastycznie przywitały nas rzesze komarów.

Goniądz - Sawino 75 km/ 411 km

Sawino - Supraśl

Supraśl

22.08.16 Dzisiaj dwukrotnie podejmowaliśmy próbę wyruszenia rowerem na tatarski szlak, ostatecznie z deszczem przegraliśmy. Na "galowo", autem wyruszyliśmy do Kruszynian na spotkanie z Tatarami, a w pierwszej kolejności z tatarskim jedzeniem, które na trwałe zapisze się w naszej pamięci. Zasmakowaliśmy bowiem w tatarskim jedzonku, miejsce i serwowane dania godne polecenia  - Tatarska Jurta. Potem wizyta na tatarskim cmentarzu i w meczecie, którego atrakcją, jeżeli tak można powiedzieć był przewodnik - wysłuchanie opowiadanych przez niego historii było niezwykłą przyjemnością.





Powrót do Supraśla z przystankiem w miejscowości Poczopek w tak zwanym Silvarium. I tu ogromne, pozytywne zaskoczenie: człapiąca czapla, puszczyki, udomowiony bocian a poza tym słoneczne i nie tylko zegary jednym słowem bliskie spotkanie z naturą, bez pośpiechu , spacerkiem ... kolacji nie było, tatarskie jedzenie mocno trzymało.









Supraśl - "gdzieś w lesie" - Supraśl 17 km/ 428km

  Supraśl - Kruszyniany - Supraśl

22.08.16 Ostatni dzień jazdy na rowerze na szczęście w słonecznej pogodzie, dzisiaj spotkanie z kowalem i garncarzem (jutro wracając do domu zakupimy tu gliniane garnki), a później spotkanie sam na sam z Puszczą Knyszyńska - warto znać się na mapie i zadbać o naładowany telefon ... Było groźnie, widok auta "mknącego" przez puszczę bezcenny. 






Supraśl - Czarna Białostocka - Karczmisko - Letniki - Jurowce - Ogrodniczki - Supraśl 
70 km / 498 km

23.08.16 Na zakończenie odwiedziny w Białymstoku, a dokładniej w Pałacu Branickich, a jeszcze dokładniej - jego ogrodach.







Dodatek specjalny: wrocławskie zoo





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz